1-5 maja 2013 r.
W majowy weekend (1 maja) Bankowe Towarzystwo Rowerowe w 18-to osobowym składzie na inaugurację sezonu wybrało się na Podlasie.
Na bazę wypadową wybraliśmy Siemianówkę nad Zalewem Siemianowskim, sztucznym zbiornikiem u źródeł Narwi, które poza znaczeniem gospodarczym dla regionu jest jednym z najlepszych miejsc do obserwacji rzadkich gatunków ptaków w Polsce.
W Siemianówce mieliśmy do dyspozycji domek i zapewnione łóżka dla 17 osób więc jedna (na ochotnika) spała na podłodze.
W drodze do celu zatrzymaliśmy się w Boćkach, aby zwiedzić ponad 500 – letnią Cerkiew a przy okazji ruiny żydowskiej łaźni. W Siemianówce byliśmy przed godz. 17, był więc jeszcze czas na 15 km rowerową rozgrzewkę.
Drugiego dnia, punktualnie o godz. 9.00 ruszamy na północ do Kruszynian. To jedna
z kilku wsi podarowanych Tatarom (Lipkom) w 1679 r. przez Króla Jana III Sobieskiego za ich udział w wojnie z Turkami.
Na trasie zwiedzamy prawosławne cerkwie, których jest tutaj wiele. Nasze szczególne zainteresowanie wzbudziła drewniana 100 letnia cerkiew w Juszkowym Grodzie. Jednak czas na zwiedzanie nie jest najlepszy gdyż właśnie teraz prawosławni obchodzą Święta Zmartwychwstania Pańskiego.
W Kruszynianach jemy obiad w Tatarskiej Jurcie. Kuchnię tatarską zdominowały ziemniaki, wołowina, baranina i drób. Próbujemy wszystkiego pieremieniaczy, pierekaczewników, kiszki ziemniaczanej, tatarskich kołdunów i szczególnie polecanej ziemniaczanej babki. Następnie udajemy się do słynnego (zielonego) meczetu
z półksiężycem. Mamy szczęście. Przed nami weszła grupa turystów z tatarskim przewodnikiem więc korzystamy z okazji. Przed wejściem do meczetu- jak nakazuje ich religia – zdejmujemy buty. Przewodnika, opowiadającego ze swadą o tatarskim życiu, zwyczajach i Tatarach zasłużonych dla naszej ojczyzny słuchamy z zapartym tchem. Dowiadujemy się m.in., że tatarski pułkownik Samuel Mirza Krzeczkowski uratował życie naszemu królowi Janowi III. Z meczetu udajemy się na miejscowy Mizar – tatarski cmentarz. Na wielu starych nagrobkach trudno odczytać napisy ale już wiemy, że większy kamień kładziony był przy głowie a mniejszy w nogach.
Dzisiaj w Kruszynianach mieszka już tylko jedna tatarska rodzina, a sami Tatarzy stanowią mniejszość. W drodze powrotnej, wzdłuż granicy z Białorusią mijamy wyludnione podlaskie wsie. W Mostowlanach, gdzie mieszka dzisiaj zaledwie dwadzieścia parę osób, jedną z najmłodszych mieszkanek jest ok. 60 – letnia kobieta. Częstuje nas wodą i ze wschodnim akcentem opowiada o wyludnianiu i braku perspektyw dla takich jak ta, podlaskich wsi.
Dalej mijamy przejście graniczne w Bobrownikach, zauważając, że na wjazd do Polski nie ma chętnych.
Dojeżdżamy do Zalewu Siemianowskiego; wąską, sztuczną groblą, na której znajdują się dwa tory kolejowe (podobno używane, choć przejście na Białoruś jest w tym miejscu zamknięte) przejeżdżamy na drugą stronę zalewu. Z trudem jedziemy skrajem jeziora, ścieżeczką o szerokości najwyżej 25 cm, a później przez metalowy most i dalej po piachu między torami.
Dzień dał nam się we znaki. Przejechaliśmy 94 km, po bezdrożach przy prawie 600 – metrowych przewyższeniach. Będziemy za to dobrze spać.
W rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 – maja, leje od rana i co gorsze jest zimno.
Z braku chętnych na rowerową przejażdżkę, do Białowieży udajemy się busem. Podziwiamy obojętnego rysia, śpiące o tej porze wilki i dziki oraz leniwe żubry, zubronie, sarny i łosia.
Są naprawdę piękne ale jakby smutne. Obfitość jedzenia i względne bezpieczeństwo
(tzw. dobrobyt) nigdy nie zastąpią wolności!
Po południu, gdy pogoda się poprawiła część grupy wsiada na rower. Kierujemy się na południowy wschód do Puszczy Białowieskiej. W Leśnej, niewielkiej wsi, zatrzymujemy się na pogawędkę z gospodarzem. Okazuje się , że to emerytowany Komendant Straży Granicznej z Narewki, który po zakończeniu służby postanowił tutaj pozostać. Bardzo sympatyczny i uprzejmy pozwolił nam nawet zajrzeć do wnętrza swojej podlaskiej chaty,
a nawet zapoznał nas z Duchem Puszczy. Na drogę gospodyni wyposażyła nas w podlaską ziemniaczaną babkę co wspominamy szczególnie miło. To wspaniałe miejsce, cisza i spokój
a zimą pod płot przychodzą żubry. Niewyobrażalne!
Wracając przez puszczę jedziemy wąską groblą, a wokół woda, bagna i mnóstwo zieleni, teren całkowicie naturalny, nieprzyjazny i niedostępny dla człowieka, nie skażony chorą ludzką pomysłowością by ten stan poprawić! Dlatego przepiękny, uroczy, niepowtarzalny! W puszczy nie spotkaliśmy żywego ducha gdyby nie liczyć dużego dzika, który przebiegł nam drogę.
Na kolację zakupiliśmy 10 kg ziemniaków, cebulę, śmietanę, olej itp. by nasycić się plackami ziemniaczanymi przygotowanymi przez naszego Prezesa Jarka. Każdy z nas miał wyznaczoną rolę w tym przedsięwzięciu. Było smacznie i miło.
W sobotę (4 maja ) już zgodnie z planem ruszamy na zachód. Po piaszczystych lub brukowanych drogach, przy których stoją normalne znaki drogowe i przystanki autobusowe docieramy do Narwi. Pan Kościelny opowiada nam z wielką pasją o historii barokowego, drewnianego Kościoła Św. Stanisława z 1755 r. Dalej docieramy do Trześcianki, Soców
i Pucheł czyli „Krainy Otwartych Okiennic”, mijając po drodze złączone krzyże, rzymsko-katolicki i prawosławny świadczące o symbiozie w jakiej tutaj żyją różnowiercy. Zbaczamy też do nowej cerkwi wybudowanej na bagnach, przez duchownego (popa), który poróżnił się podobno ze swoimi hierarchami, ale kultywuje porządek prawosławny.
„Kraina Otwartych Okiennic”, to region gdzie zachowała się tradycyjna podlaska architektura, gdzie nigdy nie dotarł eternit ani sinding; jak to się stało, że tutaj w pięknych domach, w niezwykłym otoczeniu narwiańskich łąk i lasów nadal żyją normalni ludzie? Podlasie jest urocze! Wrócimy tutaj wkrótce na pewno!
Trasa liczyła ponad 90 km ale przewyższenia przekroczyły zaledwie 200 m.
Warto podkreślić, że w naszej wyprawie po raz pierwszy wziął udział 10 letni Radek Mikowski, który na trasie wykazał się wytrwałością i hartem ducha. Zaimponował nam.
W niedzielę, w drodze powrotnej po zaopatrzeniu w słynne korycińskie sery, zwiedzamy jeszcze Drohiczyn, wspaniałą barokową Katedrę Świętej Trójcy, klasycystyczną Cerkiew z 1792 roku oraz średniowieczne Grodzisko z IX w. – Górę Zamkową, z której roztacza się piękny widok na rzekę Bug.
I to już koniec naszej pierwszej wyprawy.
GALERIA