31.05-03.06.2018
31 maja (czwartek) o 8.00 rano 7 osobowa grupa BTR-owców wyruszyła w drogę.
Nie towarzyszył nam „wóz techniczny” więc bagaże na 4 dniowy wyjazd wieźliśmy „na plecach”. 90 km, nie śpiesząc się zbytnio, z obiadem po drodze, pokonaliśmy sprawnie i na miejscu byliśmy ok. godziny 16 . Upał doskwierał, więc na kwaterach już tylko odpoczynek. Kwatery, przyjemne, czyste, z zapleczem kuchennym i bardzo, bardzo stromymi schodami do sypialni. Do jeziora zaledwie 200 m i to tam spędziliśmy cały pierwszy wieczór.
Następnego dnia (piątek) do przejechania po bezdrożach, lasach i małych wioskach ok. 85 km. Niby nie tak dużo, ale upał, mało sklepów, piaszczyste drogi, komary i inne robaczki, dały nam się we znaki.
Widoki wynagrodziły jednak wszystko. Meandry Bugu, miejscowe kościoły i cerkwie, opuszczone cmentarze, dzika roślinność jak zawsze zrobiły na nas wrażenie.
Po raz kolejny odwiedziliśmy również miejsce martyrologii z czasów II wojny światowej Obóz Zagłady w Sobiborze.
Po powrocie na kwatery, pyszna kolacja przygotowana przez naszego nadwornego Kucharza, a potem znowu cały wieczór moczyliśmy nogi w jeziorze, obserwując wędkarzy, którzy czasem wypływając na łowiska zapominali zabrać ze sobą wędki 😊.
Kolejny dzień (sobota), zaplanowana trasa jest już znacznie krótsza, bo mamy na uwadze niedzielny powrót do domu. Dojechaliśmy do wioski „na końcu świata”, następnie zwiedzaliśmy skansen w Holi (oprócz innych atrakcji, we młynie znaleźliśmy martwego nietoperza), oglądaliśmy cerkwie, weszliśmy na wierzę widokową aby zobaczyć żurawie (niestety nie było ani jednego), obejrzeliśmy dworek w Sosnowicy i tam też zjedliśmy obiad.
Wieczorem jak zwykle, nogi do jeziora; sąsiadujący z nami wędkarze poczęstowali nas smażonym sumem, okoniem i szczupakiem.
O 10.00 w niedzielę powrotny wyjazd do domu. Droga minęła szybko, nadal upał, ale nikt się nie ociągał. Do Nałęczowa w komplecie, dotarliśmy ok. 15.00
GALERIA