Nałęczów - Kraczewice - Pustelnia - Pomorze - Chodlik - Karczmiska - Kębło - Nałęczów
Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że podczas kilkugodzinnej wycieczki rowerem zobaczę to co ujrzałem w niedzielę 15 maja 2011 roku nie uwierzyłbym od razu… a jednak.
Nic nie wskazywało, żeby ta wycieczka różniła się czymkolwiek o innych dotychczasowych. No bo jak zwykle pierwszy na miejscu zbiórki pod Bankiem Spółdzielczym zameldował się Grzegorz, tuż po nim niezawodni: Gabrysia, Mirka z Jackiem oraz Aldek, nieco później Jarek i jak zwykle ze studenckim kwadransem, zjawił się Ten Który Ma Najbliżej A Przybywa Najpóźniej czyli Leszek.
„Szlaki Rowerowe Powiatu Opolskiego” nazwa dość oficjalna nie brzmiała obiecująco a złowieszcze prognozy pogody nie nastrajały optymistycznie lecz tuż za lasem w Starym Gaju niebo stało się bardziej błękitne i rozjaśniło żółte jak nasze koszulki połacie rzepaku, słowem zrobiło się cieplej i piękniej. Przemknęliśmy przez Łubki bo w Szczuczkach oczekiwał nas Andrzej z Marianem.
W Kraczewicach, ku uciesze Grzegorza- pomysłodawcy wycieczki i przewodnika- złapaliśmy czarny szlak rowerowy i wydawało się że zadanie jest proste; trzymać się tabliczek z oznaczeniem lecz co zrobić gdy tabliczek nagle brak? Tu w sukurs przyszedł niezawodny Grzesiowy instynkt globtrotera oraz…GPS.
Opuszczając Poniatową skierował nas leśnym duktem do wioski Trzebiesza by wyjechać prosto na nieoczekiwany acz budzący miłe skojarzenia Zajazd Rybacki w Pustelni. Pokusa postoju w celu biesiady rybnej była niezwykle silna lecz krótkotrwałą bo zwyciężyła w nas rowerowa pasja i chęć zwiedzania (nie bez znaczenia były też groźne spojrzenia przewodnika). I bardzo dobrze bo właśnie rozpoczynał się najpiękniejszy etap naszej wycieczki: Kazimierzów- Pomorze- Chodlik- Karczmiska.
Trasa wiodła wzdłuż rzeki Chodelki obok malowniczych akwenów położonych na skraju bujnych lasów. Wiekowe dęby dumnie prezentowały się na tle wybujałych sosen.
Natura odkrywców i ciekawość skłoniły nas do przejechania niezwykle uroczą i ciekawą ścieżką przyrodniczą „Kleniewo” we wsi Pomorze.
Stale towarzyszyły nam odgłosy wodnego ptactwa głównie trzciniaków, kaczek krzyżówek a w kulminacyjnym momencie na naszych oczach wzbiło się majestatycznie z tafli wody kilka czapli siwych. Trudno było uwierzyć że jesteśmy jedynie 30 kilometrów od Nałęczowa a nie na Suwalszczyźnie czy na Mazurach.
Nawet piaszczysta i grząska dróżka, miejscami dość uciążliwa wydawała się przyjazna. Doprowadziła nas ona (oczywiście pod kontrolą i czujnym okiem przewodnika) prosto do Chodlika gdzie sądząc po znacznej liczbie wozów straży pożarnych odbywały się zawody strażackie. Nie zabawiliśmy tam na tyle długo by sprawdzić ale z pobieżnie poczynionych obserwacji i dużego zagęszczenia przedstawicieli drużyn w okolicy roll-baru niewykluczone, że jedną z konkurencji były zawody w ugaszaniu… pragnienia.
Ruszyliśmy w drogę malowniczym leśnym traktem do Karczmisk lecz i nie uszło nam na sucho bo powoli lecz systematycznie „siknęło” z nieba deszczem niczym ze strażackiej pompy. Deszcz towarzyszył nam w drodze przez Noworąblów Hutę, Kębło aż do Nałęczowa.
Ulewa mimo swej intensywności nie rozmyła naszych miłych wrażeń z wycieczki ani nie osłabiła wdzięczności dla pomysłodawcy i przewodnika Grzegorza.
JL
GALERIA