Hrubieszów - 10-12 sierpnia 2012r.
„Kolej żelazna daje nam wprawdzie szybkość 30 wiorst na godzinę, ale jednocześnie jest latającym więzieniem, którego nie wolno ani opuścić ani zatrzymać, a które muszę dzielić z towarzystwem nie zawsze przypadającym do gustu zaś rowerem przenoszę się z szybkością 20 wiorst na godzinę, ale jadę gdzie mi się podoba. Popasam i odpoczywam gdzie chcę.”
B. Prus10 sierpnia br., już po raz siódmy, Bankowe Towarzystwo Rowerowe w Nałęczowie wyruszyło na drugą część Rajdu „Śladami Bolesława Prusa” W wyprawie wzięli udział: Leszek Aftyka, Grzegorz Bednarczyk, Krzysztof Chołody, Gabriela Czerniec, Adam Goliszek, Jarosław Lipnicki, Witosław Mikowski, Stanisław Mikowski, Zbysław Mikowski oraz przyjaciel BTR Wojciech Koczur.
Zbiórka o godzinie 7 rano pod Bankiem Spółdzielczym w Nałęczowie – ruszamy. Do pokonania mamy ponad 170 km. Na początku jedziemy dobrze znaną nam trasą Wojciechów, Bełżyce, Niedrzwica, Bychawa – tu pierwszy postój na małe śniadanie, dalej Wysokie, Turobin, Szczebrzeszyn, Zwierzyniec. Zaczyna padać deszcz, ale my właśnie w Zwierzyńcu tradycyjnie zatrzymujemy się na obiad, a gdy znowu wyruszamy po deszczu został już tylko mokry asfalt. Jadąc dalej gonimy chmurę deszczową, ale na szczęście porusza się szybciej od nas i po drodze mijamy tylko kałuże. Ze Zwierzyńca jedziemy do Józefowa, mijamy „Czartowe Pole” i dojeżdżamy do Suśca. Dalej jedziemy nie znaną nam już, mało uczęszczaną trasą, szumy na Tanwi, potem Huta Różaniecka, gdzie wspinamy się pod największą na trasie górę, na szczycie której roztacza się przepiękny widok na Krajobrazowy Park Puszczy Solskiej, dalej Ruda Różaniecka, Płazów, dróżką przez las do Nowego Brusna. Do celu już tylko 11 km, robimy krótką przerwę pod sklepem, gdzie spotykamy „tubylców”. Od nich dowiadujemy się, że niedaleko postawiony został pomnik Jana III Sobieskiego - króla Polski, pogromcy Turków, a w pobliskich lasach znajdują się bunkry niemieckie, tzw. linia Mołotowa, którą pozostawili po sobie Rosjanie. Ok. godz. 18.00 dojeżdżamy do Horyńca Zdroju – pierwszy etap naszej wyprawy (176 km) został pokonany. Zmęczeni jemy kolację i idziemy spać.
Pobudka o 7.00, zbiórka o 8.00, załatanie jednego „kapcia”, śniadanie w miejscowym sklepie i jedziemy. Początek ciężki, niezbyt stoma góra, ale za to długa. Łatamy kolejnego „kapcia” i zjeżdżamy do Werchraty, dalej Prusie, potem trochę po lesie, trochę po torach kolejowych przez Siedliska (gdzie oglądamy skamieniałe drzewa) docieramy do Hrebennego – tu znajduje się przejście graniczne – mijamy długie kolejki samochodów i docieramy do Korni. Przerwa na wzmocnienie sił i odpoczynek „pewnych części ciała”. Dalej po szutrowej, dziurawej drodze mijamy Machnów Nowy i Stary docierając do Ulhówka. W Rzeplinie jemy obiad – jedyna restauracja jaką do tej pory spotkaliśmy. Jedziemy dalej szukając miejscowości o nazwie Żabcze, gdzie urodził się i jakiś czas mieszkał Bolesław Głowacki vel Prus. W Żabczy po poszukiwaniach, przy drodze odnajdujemy kamień, którym mieszkańcy chcieli upamiętnić miejsce narodzin B. Prusa.
Spotykamy tam również starszą panią, ok. 80 letnią, której rodzice kupili dom od rodziców B. Prusa - Głowackich. Opowiada nam historię domu, który został rozebrany przez Ukraińców w czasie wojny. Nowi właściciele zdołali odbudować jedynie piwnice. Dziś po budynku nie ma już śladu, ale starsza Pani, która wówczas miała 8 lat, pokazała nam miejsce w którym stał rodzinny dom Głowackich i jak mówiła sama trawę wykosiła, żeby wstydu przed ludźmi nie było.
A taki widok miał z okien swojego rodzinnego domu B. Prus (chyba niewiele się zmieniło):
W tym miejscu stały budynki gospodarcze Państwa Głowackich:
Jedziemy dalej. Wzdłuż Bugu, przez Dołhobyczów dojeżdżamy do Ślepczy – nasze gospodarstwo agroturystyczne w którym będziemy nocować, znajduje się w małej wiosce, 9 km od Hrubieszowa, do Bugu mamy 100 metrów. Jesteśmy umówieni w Hrubieszowie pod pomnikiem Bolesława Brusa z przedstawicielami Stowarzyszenia Edukacyjnego „Razem”. Pod pomnikiem witają nas Pani Małgorzata Cios - Wiceprezes Stowarzyszenia oraz Pan Wojciech Pempko – Sekretarz Stowarzyszenia. Wspólnie składamy kwiaty pod pomnikiem, a następnie rozmawiając, zajadamy się pysznym tortem urodzinowym B. Brusa, który przygotowali dla nas gospodarze.
Wracamy do Ślepczy, jemy kolację i mimo, że jest już ciemno, idziemy jeszcze zobaczyć Bug.
Rano pobudka, śniadanie i o 8.00 wyjazd w powrotną drogę do Nałęczowa. Niebo zachmurzone i nie jest za ciepło. Jedziemy przez Hrubieszów do Skierbieszowa – tu jemy mały posiłek w sklepie i dalej do Izbicy. Droga nie jest łatwa, ciągle góra, dół, góra dół i w dodatku zaczął padać deszcz. Przez ok. 25 km jedziemy w rzęsistym deszczu, mokre mamy wszystko, ale mimo to humory nam jeszcze dopisują. W Wysokim przestaje padać. Tu czujemy się już prawie jak w domu. Jeszcze kilkanaście kilometrów i obiad w Bychawie. Godzina przerwy i ruszamy. Następny przystanek już w Wojciechowie. Zajeżdżamy do gospody, a tam tańce ....
Zmęczeni, ale zadowoleni i dumni z siebie wracamy do Nałęczowa.
Chyba przez najbliższe kilka dni nie będziemy siadać na rower. W sumie przez trzy dni przejechaliśmy 455 km, a na rowerze spędziliśmy ponad 21 godzin. Chyba nieźle jak na amatorów.
1 dzień:
2 dzień:
3 dzień:
GALERIA
