BiesCzadowe zakończenie sezonu rowerowego BTR.
Jak żywe stają jeszcze przed oczami przygody z kwietniowej przejażdżki do Kazimierza Dolnego i Męćmierza, rozpoczynającej sezon rowerowy 2012. Szczególnie jej ekologiczny i groteskowy finał. Wydaje się, że to było wczoraj a tu trzeba opisywać wycieczkę kończącą miniony sezon a trzeba przyznać, że był to sezon ciekawy i obfitujący w wydarzenia śmieszne, dramatyczne i skłaniające do refleksji.
Na bazę wycieczki oficjalnie zamykającej sezon wybraliśmy Smerek. Jak się okazało miejsce bardzo dobre do logistycznego planowania wycieczek a jednocześnie niezwykle malownicze.
Piątek 21 września
Pierwsza wyprawa na trasie Smerek- Cisna- Roztoki Górne- Żubracze- Cisna- Przysłup- Smerek pozwoliła poznać uroki Cieśniańsko- Wetlińskiego Parku Krajobrazowego, szczególnie malownicze zakątki, przez jakie wiodła trasa wzdłuż rzeki Solinki, między górskimi masywami Hyrlatej i Mantragony. Miłe dla oka, co chwila inne pejzaże, które odsłaniała szutrowa dróżka, rekompensowały kolarzom wysiłek włożony w pokonywanie wzniesień i technicznych niedoskonałości nawierzchni.
Wszystko to wpłynęło na zaostrzenie kolarskich apetytów na przygodę oraz na godziwy posiłek, jaki zaplanowali w centrum Cisnej. Wygłodniali rowerzyści w oczekiwaniu na obiad, nad oszronioną szklanką spienionej kawy, snuli rozważania jak to w Bieszczadach krzyżują się i przenikają wpływy różnych kultur w znaczeniu historycznym ale i dosłownym: no bo w gospodzie łemkowskiej polscy kolarze skonsumują barszcz ukraiński i pierogi… ruskie! Na szczęście w sąsiadującej z gospodą Siekierezadzie po europejsku rozbudowanej, nadal dominują swojskie pogańskie posążki miejscowych biesów.
Sobota 22 września
Sobotnią wyprawę rozpoczął miły akcent dla BTR bo jeden z naszych kolegów- Ryszard Bednarczyk startował w kolarskim wyścigu z Ustrzyk Dolnych. Do przejechania miał ponad 120 kilometrów i trzeba przyznać, że doskonale poradził sobie na tej wyczerpującej i wymagającej świetnego kondycyjnego przygotowania trasie, zajmując wysokie 5 miejsce w swojej kategorii.
Jako koledzy i członkowie BTR zgotowaliśmy naszemu reprezentantowi gorący doping w połowie trasy, na Przełęczy Wyżnej. Rysiek pomknął po sukces a my wyruszyliśmy by poznawać uroki Bieszczadzkiego Parku Narodowego i …uczyć się pokory dla majestatu gór. Trasa miała przebiegać przez Berehy Górne- Nasiczne- Zatwarncę- Rezerwat Hulskie- Rezerwat Krywe i dalej przez Rajskie- Terkę i Dołżycę do Smereka. Proste…
O tym, że Bieszczady uczą pokory przekonaliśmy się tuż po starcie z przełęczy gdy na prostym wydawałoby się odcinku, grupa rozbiła się na trzy podgrupy a każda z nich choć podążała w kierunku innym od pozostali przekonana była o słuszności obranej drogi.
Pierwszą lekcję pokory otrzymali koledzy Darek Mikowski i Stasio Cięszczyk, którzy wiedzeni swoim nieomylnym kolarskim doświadczeniem zlekceważyli sugestie młodego rowerzysty Zbyszka Mikowskiego i na rozstaju dróg bez wahania wybrali tę „właściwą” szutrową, przyjaźnie wiodącą w dół. Po kilku kilometrach ekscytującego zjazdu zatrzymali się na moście na rzece San, którego to mostu ani rzeki nie powinno w tym miejscu być! Po dokładniejszej analizie mapy zawrócili swe rowery o 180 stopni i tą samą malowniczą szutrówką wrócili do wspomnianego wyżej rozstaju. Podczas godzinnego wypychania rowerów droga straciła nieco ze swych widokowych walorów a malowniczość została wyparta przez przemożne pragnienie bycia w przytulnej kwaterze.
O tym, że dokładne studiowanie mapy popłaca przekonali się również kolarze jadący w awangardzie czyli Gabrysia, Andrzej, Darek, Grzegorz, Stanisław i Ziemowit. Otóż postanowili oni opuścić nudny asfalt i uatrakcyjnić sobie drogę wyglądającym zachęcająco na mapie skrótem. Na początku wszystko przebiegało zgodnie z oczekiwaniami. Piękne pejzaże Parku Krajobrazowego Doliny Sanu, barwne jesienne wzgórza, odgłosy przyrody ożywionej i byłoby jak w bieszczadzkiej bajce gdyby nie fakt, że wszystkie te wspaniałości natury a szczególnie pnąca się coraz bardziej w górę, coraz bardziej błotnista dróżka, zdawała się nie mieć końca. Niektórzy cykliści zaczynali już tracić wiarę w to, że w ogóle jest jakiś koniec. Na szczęście nie upadli na duchu i choć ledwo żywi nie stracili nadziei docierając o zmierzchu na kwaterę.
Malownicze przełomy Sanu, nieczynny kamieniołom za Zatwarnicą, Rezerwat Sine Wiry i droga wzdłuż brzegu Solinki zapiszą się trwale w pamięci rowerzystów a najtrwalej Przełęcz Szczycisko.
Niedziela
W niedzielę jakoś nikt nie miał ochoty na eksperymentowanie z trasą i zgodnie przemierzyliśmy drogę ze Smereka przez Dołżycę, Buk, Terkę i Polańczyk a kończąc podróż na zaporze w Solinie.
Piękna pogoda, urocze krajobrazy i kolarskie przygody będą się nam przyjemnie kojarzyć z wyprawą zamykającą rowerowy sezon 2012.
JL
GALERIA